wtorek, 4 listopada 2014

Anathema, Distant Sattelites (2014)

Nazwa zespołu: Anathema 

Album: Distant Satellites 

Wytwórnia płytowa: Kscope Music 

Rok wydania: 2014

Czas trwania: 56:00 

Gatunek: art rock/progresive rock




Słońce powoli chyli się ku horyzontowi, rozpromieniając popołudniowe niebo bogatą paletą czerwieni. Spoglądam na nie. Jest przepiękne. Po chwili zadumy w końcu wsiadam do samochodu i ruszam w nieznane. Zostawiam wszystkie przyziemne sprawy tu, na miejscu i oddalam się coraz dalej i dalej. Przez otwartą szybę zawiewa przyjemny, letni wietrzyk. Otwieram plecak i wyciągam płytę. Spoglądam na opakowanie. Pierwsze skojarzenie? Gorąca czerwień i chylące się ku zachodowi słońce. Obraz sprzed kilku chwil. Wyjmuję krążek z opakowania i wkładam do odtwarzacza. Nakładam słuchawki i daję się ponieść w przepiękny muzyczny świat, jaki swymi dźwiękami maluje w mej wyobraźni Anathema - zespół, który od zawsze towarzyszy mi w każdej bliskiej i dalszej podróży...

wtorek, 11 lutego 2014

Tiamat, Wildhoney (1994)

Nazwa zespołu: Tiamat

Album: Wildhoney

Wytwórnia płytowa: Century Media Records

Rok wydania: 1994

Czas trwania: 42:08

Gatunek: gothic/doom metal




Trudno opisać słowami utwory zawarte na majestatycznej płycie Wildhoney - czwartym albumie szwedzkiego zespołu Tiamat, dobrze znanego wśród pasjonatów ciężkiego grania, utrzymanego w granicach klimatycznych, melancholijnych dźwięków. To, co zespół zaprezentował na tym kluczowym w ich dorobku wydawnictwie, przypomina mi wędrówkę po najbardziej dzikich rejonach świata, nieskażonych współczesnymi oparami cywilizacji. Trudno nie oprzeć się takiemu wrażeniu, skoro płyta nosi tytuł "dziki miód", a jej okładka została utrzymana w ciepłej, pomarańczowo-czerwonej tonacji, na której widnieją kwiaty, motyle oraz słońce. Na pierwszy rzut oka widać, że Wildhoney będzie ukłonem zespołu w kierunku Natury stanowiącej nieodłączny element życia każdego z nas.

niedziela, 2 lutego 2014

The Sisters Of Mercy, 1959 (teledysk + tekst)


The Sisters Of Mercy to perła wśród głównych przedstawicieli rocka gotyckiego i co prawda obecnie grupa skupia się głównie na koncertowaniu - wydali 3 płyty studyjne i zaprzestali nagrywania nowych materiałów na początku lat 90. - to jednak wstyd nie znać choćby jednego albumu z ich dość skromnego dorobku. Zespół powstał w 1980 roku w Leeds, a jego głównym przedstawicielem i liderem jest Andrew Eldritch. Wzniosła i pełna zadumy ballada pt. 1959 pochodzi z albumu Floodland, wydanego przez grupę w roku 1987. Przez krytyków muzycznych płyta została uznana za klasyczny album gotycki. Teledysk nakręcony w przyciemnionym pomieszczeniu, z fortepianem w tle, przy którym basistka Patricia Morrison udaje zmarłą, tląca się świeczka oraz zawodzący głos Eldricht'a dodają klipowi niezwykłego, romantycznego charakteru.

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Clan Of Xymox, Farewell (2003)


Nazwa zespołu: Clan Of Xymox


Album: Farewell


Wytwórnia płytowa: Metropolis Records


Rok wydania: 2003


Czas trwania: 59:13

Gatunek: darkwave/elektroniczna

Powiadają, że oczy są zwierciadłem duszy i spoglądając w nie, możemy dostrzec wnętrze człowieka. Całą prawdę o nim. Dokładnie tak samo jest z okładkami płytowymi. Mają nas nie tylko zachęcić do sięgnięcia po krążek, skupić na sobie uwagę w czasie, gdy szturmujemy kolejne półki w poszukiwaniu jakiegoś ciekawego wydawnictwa, ale w pewien sposób odzwierciedlają to, co kryje się w środku. Tak przynajmniej powinno być. Czasami jednak wierzchnia część płyty może okazać się tylko złudną przykrywką, ot, takim ładnie prezentującym się papierkiem, którym przyozdobiono produkt niskich lotów. I w zasadzie przekonałem się o tym, sięgając po kolejną płytkę Klanu Roniego Mooringsa, Farewell, której okładka - przyznajcie sami - prezentuje się nad wyraz obiecująco i zwiastuje podróż w klimatyczne rejony, której przewodnikiem będzie COX w swojej melancholijnej odsłonie.

niedziela, 29 grudnia 2013

Dawno, dawno temu...

... bo ok. cztery miesiące temu, pojawił się ostatni post. Nie była to recenzja, a teledysk z tekstem utworu.  Czyli tzw. wpisy-zapchdziury. Nic rzeczowego. Recenzje były dawno.Czy kiedyś takowe się tutaj pojawią? Pewnie tak. Na chwilę obecną powodem dla którego ten blog zapuścił się kurzem jest brak czasu na jego aktualizację. Prosty powód. Ten, kto ogarnia temat, zapewne wie, że większą uwagę skupiam teraz na działalności strony The Dark Zone Project, gdzie w miarę systematycznie pojawiają się recenzje filmowego i literackiego horroru. Oczywiście nie jest to jedyna rzecz, jaką teraz się zajmuję. Jest ich cała masa. Ale recenzje - prędzej czy później - na pewno pojawią się i tutaj. Obecnie nie jestem na bieżąco z nowinkami muzycznymi (poza moimi ulubionymi wykonawcami), więc pewnie recenzje będą skupiać się na starszych wydawnictwach. Póki co z moich słuchawek jak zwykle pobrzmiewa stary, dobry Clan Of Xymox (niebawem, w walentynki, pojawi się nowy krążek mistrzów dark wave, więc czekam niecierpliwie), w ostatnim czasie powróciłem też do Anathemy (w starej i nowej, nieco lżejszej odsłonie), My Dying Bride, czy Paradise Lost. Nie trudno się domyśleć, że recenzje będą dotyczyć wydawnictw którejś z tych kapel muzycznych (choć może wyłapię jeszcze coś innego?).

Kiedyś zastanawiałem się nad usunięciem bloga, ale szybko ta myśl wyparowała mi z głowy. Szkoda mi tekstów, które tu się pojawiły. Niech sobie spokojnie tu będą, bo jednak znajdują się osoby, które od czasu do czasu zapuszczają tu żurawia i to czytają.