niedziela, 3 lutego 2013

Tristania, Widow's weeds (1998)- recenzja

Nazwa zespołu: Tristania
 
Album: Widow's weeds

Wytwórnia płytowa: Napalm Records

Rok wydania: 1998

Czas trwania: 53:06 

Gatunek: gothic metal


Określenie pierwszego dziecka Tristanii mianem albumu przełomowego i odkrywczego byłoby totalnym  nieporozumieniem i twierdzeniem dość krzywdzącym wobec tych zespołów, na podstawie twórczości których Tristania budowała podwaliny swojego uznania. Na debiutanckim Widow's weeds od razu da się wyczuć naleciałości dwóch pierwszych albumów Theatre Of Tragedy i nie trzeba być jakoś nadzwyczajnie osłuchanym, by to stwierdzić. Nie ma więc co liczyć na innowacje, bo ich po prostu tutaj nie uraczymy. Tristania jednak swoim debiutanckim albumem trafiła w odpowiednie miejsce i czas- w tym samym roku Teatr Tragedii wydał album nieco łagodniejszy w brzmieniu i co więcej, w późniejszym okresie znacznie odbił się od gotyckich korzeni dryfując w stronę bardziej industrialnego grania. Dla Tristanii zapaliło się więc zielone światełko i zespół szybko miał okazję stać się godnym następcą mistrzowskiego Teatru Tragedii sprzed czasów Velvet Darkness They Fear...


Album zaczyna się dość obiecująco: bicie dzwonów, delikatny szum deszczu oraz groźny pomruk grzmotu natychmiast przywodzą na myśl listopadową, ponurą pogodę. Z oddali daje się słyszeć zbliżające się kroki, ktoś otwiera nagle potężne, skrzypiące drzwi, a z wewnątrz wydobywają się dźwięki kościelnych organów oraz śpiew chóru (hmm... czyżby to zaproszenie do zapoznania się z wnętrzem płyty?). Tak właśnie rozpoczyna się Preludium... będące wstępem do klasycznych gotyckich brzmień spod znaku początkowej twórczości Theatre Of Tragedy, którą doskonale zna (a przynajmniej powinien znać) każdy wielbiciel klasycznych klimatów. Jeśli zaproszenie przyjmiemy i zechcemy posłuchać, co jest dalej, instrumentarium płynnie przechodzi w kolejny utwór Evenfall, w którym wyraźnie odczujemy inspirację twórczością Teatru Tragedii. Zarówno ten, jak i pozostałe utwory znajdujące się na albumie, przesiąknięte są emocjami, smutkiem i poruszają w mistrzowski sposób najgłębsze emocje zakorzenione gdzieś głęboko we wnętrzu. Metalowe granie, ciężkie gitary i melodyjność utworów łączy się tutaj z wysublimowanymi partiami klawiszy,  a świetny dodatek i ujmujące tło dla całości stanowią skrzypce. Jest też motyw "pięknej i bestii"- wykorzystanie czystego kobiecego sopranu z męskim growlem, do tego "anielskie chóry"- świetna aranżacja! Wszystko ze sobą ładnie współgra, genialnie do siebie pasuje- odnajdziemy tu odpowiednią dawkę "brudnego" grania, nie braknie też ciężaru i agresji. Przesłuchując płytę ma się wrażenie utrzymania wewnętrznego porządku i ładu, nie ma utworu zbyt odstającego od obranych schematów, nie ma też gorszych i lepszych kawałków- jest płynność i spójność. Widocznie było to założeniem zespołu- płytę otwiera i kończy klimatyczne instrumentarium (Preludium... i ...Postludium z motywem chóralnym, któremu towarzyszy pogrzebowe wręcz bicie dzwonów, oraz szum deszczu, przerywany od czasu do czasu pomrukiem burzowych piorunów). To tak, jakby w deszczowy dzień weszło się do gotyckiej katedry na ujmujący koncert, by po spektaklu znów udać się na spacer po zatopionych w deszczu, ponurych ulicach średniowiecznego miasta. Wrażenie takie nasila się, kiedy spojrzymy na okładkę płyty, przedstawiającą fragment jakiegoś starego, podniszczonego budynku, przywodzącego na myśl czasy minione.


Widow's weeds to kolebka melancholii, cierpienia i bólu płynącego z każdej warstwy tekstowej utworu. Zespół chciał utrzymać płytę w ponurych, przygnębiających klimatach i zdał egzamin. To kolejne stadium ujmujących dźwięków, które mrożą krew w żyłach. Świetne, przemyślane kompozycje, które wpisały Tristanię w poczet czołowych zespołów gotycko metalowych.





Tracklista albumu:


  1. "Preludium..." - 1:09

  2. "Evenfall" - 6:53

  3. "Pale Enchantress" - 6:31

  4. "December Elegy" - 7:31

  5. "Midwintertears" - 8:32

  6. "Angellore" - 7:16

  7. "My Lost Lenore" - 6:23

  8. "Wasteland's Caress" 7:40

  9. "...Postludium" - 1:10

  10. "Sirene" - 3:23 (bonus w edycji limitowanej)

  11. "Cease to Exist" - 9:14 (bonus w edycji limitowanej)


Autor: Konrad

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz